Aparaty tlenowe mają zapewniać bezpieczeństwo górnikom w sytuacjach zagrożenia. Tymczasem od kilku lat pojawiają się zastrzeżenia co do ich jakości. Według Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce wady ma prawie 30 proc. aparatów KA-60 w kopalniach. Kilka miesięcy temu związkowcy złożyli doniesienie do prokuratury, która wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Rzeczniczka WUG Jolanta Talarczyk poinformowała we wtorek, że Urząd otrzymał już wyniki kontroli aparatów, którą przeprowadzono w niemieckiej jednostce notyfikowanej Dekra Exam. „Potwierdzają one ocenę polskich rzeczoznawców, że nowo wyprodukowane aparaty są jakościowo dobre. Niestety, te użytkowane w kopalniach bywają wadliwe. Przyczyn stwierdzanych usterek należy doszukiwać się zarówno po stronie producenta, jak również użytkowników” - wskazała.
Problemy z aparatami ucieczkowymi KA-60 pojawiają się od pięciu lat, na początku tego roku doniesienia o wadliwości sprzętu zaczęły napływać lawinowo. Zareklamowano ponad 3 tys. aparatów.
„Stąd nasza determinacja w ich kontroli, zarówno w ramach nadzoru nad rynkiem wyrobów, jak i ruchu zakładów górniczych, a także okresowe wstrzymanie obrotu rynkowego wyrobem. Zdecydowaliśmy się na zagraniczne badania, żeby przeciąć narastające wątpliwości i wzajemne przerzucanie odpowiedzialności z producenta na użytkowników za stwierdzane usterki” - powiedział prezes WUG Mirosław Koziura.
Mimo pozytywnych wyników badań prezes zobowiązał przedsiębiorców do kontynuowania wnikliwej kontroli użytkowanych aparatów oraz informowania o stwierdzanych usterkach i nieprawidłowościach producenta i właściwego urzędu górniczego. Uznał też, że konieczne są dodatkowe szkolenia pracowników w zakresie prawidłowej eksploatacji aparatów.
Na ogólną liczbę ponad 73 tys. użytkowanych w kopalniach aparatów typu KA-60 w latach 2009-2014 przedsiębiorcy górniczy zgłosili 3061 reklamacji. W lutym br. grupa ratowników górniczych pikietowała gmach WUG, żądając kontroli i wycofania z kopalń niesprawnych aparatów. Według nich wady ma niemal co trzeci aparat KA-60.
Po pikiecie prowadzono wyrywkowe badania, po 10 szt., z każdej partii produkcyjnej. Producent - Fabryka Sprzętu Ratunkowego i Lamp Górniczych Faser w Tarnowskich Górach - do 6 sierpnia dokonał przeglądu prawie 34 tys. aparatów z lat 2009 i 2010. Jakość sprzętu badały także okręgowe urzędy górnicze. Inspektorzy stwierdzili nieszczelności w 13 ze 432 skontrolowanych aparatów (3 proc. badanych). WUG zbadał szczelność siedmiu aparatów. Dwa okazały się nieszczelne z powodu mechanicznych uszkodzeń obudowy.
Jak podaje WUG, najczęściej stwierdzanymi usterkami w czasie przeglądów aparatów typu KA-60 były: przebarwienia worka oddechowego, uszkodzenia pochłaniacza, perforacje mankietu worka oddechowego na połączeniu z kominkiem pochłaniacza (za te wady odpowiada producent), oraz uszkodzenia uszczelki pokrywy dolnej, górnej i dolnej pokrywy oraz zamka i zasuwki - z winy użytkownika.
Odpowiadając na zarzuty firma Faser oświadczyła, że jej aparaty ucieczkowe, użytkowane zgodnie z instrukcją obsługi, są w pełni sprawne, bezpieczne i zachowują swe właściwości ochronne. Według spółki głównym powodem usterek są uszkodzenia mechaniczne na skutek silnych uderzeń, rzucania aparatem, niewłaściwego składowania, ciągnienia po podłożu, uderzania o przeszkody w trakcie poruszania się po wyrobiskach i siadania na aparatach.
Aparaty tlenowe KA-60 są wykorzystywane przez górników do ochrony układu oddechowego podczas ucieczki ze strefy zagrożonej gazami szkodliwymi dla zdrowia bądź z miejsc, gdzie stężenie tlenu jest niewystarczające do oddychania. Zapas tlenu w aparacie powinien wystarczyć na godzinę. (PAP)