Sprawę tę nagłośniły włoskie media w związku z trwającą na świecie debatą po wtorkowej katastrofie lotniczej we francuskich Alpach i decyzji wielu linii o wprowadzeniu obowiązku przebywania dwóch osób w kokpicie.
Opisany przez prasę przypadek dotyczy kolejarza z Ligurii, który nie stawił się w pracy, gdy włoskie koleje zabiegając o większe oszczędności i wydajność pracy zlikwidowały w 2009 roku stanowisko drugiego maszynisty w pociągach pasażerskich.
Mężczyzna nie chciał samotnie prowadzić pociągu na pełnych tuneli trasach w Ligurii argumentując, że byłoby to zbyt niebezpieczne, gdyby nagle źle się poczuł lub stracił przytomność. Uważał on, że nie wystarczy obecność w składzie tzw. wielofunkcyjnego technika, którego zadaniem w takiej kryzysowej sytuacji jest zatrzymanie pociągu i wezwanie pomocy.
Maszynista zauważył, że jeśli straci panowanie nad pociągiem z powodu nagłego zasłabnięcia, nie pomoże technik, który na przykład będzie zmieniał żarówkę w innym wagonie.
Przeciwko decyzji przewoźników petycję podpisało przed kilkoma laty, jak się przypomina, 70 procent wszystkich maszynistów, ale odstąpili oni od protestów w obliczu groźby zwolnień i kar.
Gdy we wrześniu zeszłego roku linie Trenitalia zwolniły kolejarza, skierował on sprawę do sądu. Obecnie sąd w Genui uznał, że zwolnienie było niesłuszne i przyznał rację maszyniście nakazując byłemu pracodawcy, by natychmiast przyjął go znów do pracy.
"To historyczna decyzja, która może zmienić zasady ruchu kolejowego we Włoszech" - ocenił lewicowy dziennik "Il Fatto Quotidiano".
Media informują, że 26 marca inny maszynista doznał zawału prowadząc pociąg na Sardynii. Na szczęście wśród pasażerów był jego kolega kolejarz, który doprowadził pociąg do najbliższej stacji i wezwał pomoc. (PAP)