Suwalski sąd przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia do Sądu Rejonowego w Augustowie.

W 2015 r. firma z Grajewa instalowała przewody elektryczne w jednej z dzielnic w Augustowie. W listopadzie 2015 r. przy pracach koparka uszkodziła właz studzienki kanalizacyjnej. 1 grudnia wieczorem, po zmierzchu, szła tamtędy 59-letnia mieszkanka Augustowa, która nie zauważyła otwartej studni, wpadła do środka i się utopiła.

Prokuratura oskarżyła właściciela firmy Ryszarda W. o niewłaściwe zabezpieczenie studzienki i narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i uszczerbku na zdrowiu kobiety.

Sąd Rejonowy w Augustowie skazał w maju przedsiębiorcę na 3,5 roku więzienia. Oskarżony miał dodatkowo zapłacić rodzinie zmarłej 100 tys. zł zadośćuczynienia. Adwokat przedsiębiorcy odwołał się od wyroku, zarzucając sądowi błędy w ustaleniach faktycznych.

Sąd apelacyjny zwrócił w czwartek sprawę do ponownego rozpatrzenia do Sądu Rejonowego w Augustowie. Sędzia Waldemar Malec powiedział w uzasadnieniu, że augustowski sąd nie ustalił szczegółowo, jak i czy w ogóle studzienka w czasie tych pięciu dni - od momentu uszkodzenia do wypadku – była zabezpieczona.

Pracownicy grajewskiej firmy zeznali podczas procesu, że studzienka była na początku zabezpieczona drewnianą paletą, której jednak nie było na miejscu w dniu wypadku. Studzienka nie została też ogrodzone ani zabezpieczona biało-czerwoną taśmą. Sąd apelacyjny nakazał jeszcze raz ustalić szczegóły dotyczące zabezpieczenia studzienki oraz powołać biegłego w dziedzinie bezpieczeństwa i higieny pracy, by ustalił, jak powinno wyglądać właściwe zabezpieczenie.

Według sądu apelacyjnego, sąd w Augustowie bezkrytycznie dał wiarę zeznaniom pracowników grajewskiej firmy. Nakazał ponowne przesłuchanie świadków i uzupełnienie w ten sposób materiału dowodowego.

Ryszard W. nie przyznaje się do zarzutów. podczas procesu twierdził, że o nie wiedział o uszkodzeniu studzienki.(PAP)

autor: Jacek Buraczewski