Wiceminister brał udział we wtorkowym posiedzeniu sejmowej komisji środowiska, która rozpatrywała poselski projekt ustawy o szczególnych zasadach usuwania zagrożeń środowiskowych. Został on przygotowany przez posłów Nowoczesnej. Komisja zarekomendowała izbie odrzucenie w pierwszym czytaniu tego projektu.

Szweda-Lewandowski podkreślił, że składowane od lat odpady - głównie po dużych zakładach przemysłowych - jak np. po Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry stanowią istotne zagrożenie dla środowiska. "W resorcie trwają w tej chwili prace nad stworzeniem procedur, aby takie podobne przypadki (jak do Tarnowskich Gór - PAP), ich neutralizacja była określona w ustawie" - poinformował.

Nie wyjaśnił jednak, jak mogą wyglądać nowe przepisy.

Toksyczne odpady, po zlikwidowanych Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry uznawane są za największy na Górnym Śląsku problem ekologiczny. Od 1994 r. na likwidację zagrożenia wydano już 230 mln zł, unieszkodliwiając ponad milion metrów sześciennych odpadów. Do neutralizacji pozostało jeszcze 425 tys. m sześc. odpadów, w tym 272 tys. m sześc. na terenach prywatnych. Według szacunków na skuteczne "rozbrojenie" tej największej śląskiej bomby ekologicznej potrzeba wydać jeszcze ok. 100 mln zł.

Problem w dokończeniu remediacji, czyli usunięcia odpadów i rekultywacji terenu komplikuje stan prawny, uniemożliwiający zakończenie trwających od lat 90. ubiegłego wieku działań. Chodzi przede wszystkim o sytuację własnościową skażonych gruntów.

Sytuację komplikuje status prawny Zakładów Chemicznych Tarnowskie Góry. Są one podmiotem gospodarczym, którego likwidacja uznana została za zakończoną, ale który nie został wykreślony z Krajowego Rejestru Sądowego - stąd w świetle prawa zakłady są traktowane jak wciąż działający podmiot, w dodatku obciążony 3,5-milionowym długiem i postępowaniem komorniczym – to przyczyna, dla której nie nastąpiło wykreślenie z rejestru.

Jeżeli zakłady przestaną figurować w KRS, posiadaczem wszystkich odpadów – również tych zalegających na gruntach prywatnych - stałby się Skarb Państwa, reprezentowany przez starostę. Na przeszkodzie stoi jednak zadłużenie dawnych Zakładów Chemicznych i prowadzona egzekucja komornicza z nieruchomości Skarbu Państwa, na których zalegają toksyczne odpady. Uregulowanie przez Skarb Państwa należności zakładów wobec wierzyciela nie jest możliwe, dopóki dłużnik nie jest wykreślony z KRS.

Podczas wtorkowego posiedzenia komisji środowiska poseł wnioskodawca Paweł Kobyliński (N) uzasadniając poselski projekt ustawy o szczególnych zasadach usuwania zagrożeń środowiskowych tłumaczył, że miałaby ona zastosowanie właśnie do odpadów po zakładzie Tarnowskie Góry. Projekt bowiem nakłada na państwo obowiązek unieszkodliwiania niebezpiecznych odpadów, które zalegają na nieruchomościach wcześniej wykosztowanych przez podmioty państwowe (już nieistniejące bądź będące w trakcie postępowania upadłościowego).

Zgodnie z propozycją procedurę wszczynania i przeprowadzania remediacji miałby uruchamiać Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Obecny właściciel nieruchomości musiałby też udostępnić swoją nieruchomość.

Za remediację terenu finansowo odpowiadałoby państwo. W projekcie wprowadza się rozwiązanie pozwalające np. na wypłatę odszkodowań, jeśli właściciel nieruchomości poniósł szkodę w związku ze składowanymi na jego terenie odpadami. W przypadku jednak wzrostu wartości nieruchomości (po usunięciu odpadów), właściciel nieruchomości chcąc ją sprzedać musiałby zapłacić państwu jednorazową opłatę w wysokości 50 proc. wzrostu wartości.

Wiceminister środowiska wskazywał jednak, że ustawa w wielu miejscach jest nieprecyzyjna, a nawet sprzeczna z obecnymi przepisami. Zwrócił też uwagę, że 50 proc. rekompensata dla państwa po wzroście wartości nieruchomości mogłaby być też uznana za nieuprawnioną pomoc publiczną. (PAP)

autor: Michał Boroń