Mogłoby się wydawać, że w dzisiejszych czasach żaden pracodawca nie może pozwolić sobie na nieefektywne zarządzanie czasem pracy. Jednak w wielu przedsiębiorstwach nie jest to problem odosobniony i na rozmaitych stanowiskach pracy daje się on we znaki nie tylko pracownikom, ale i pracodawcom. Choć wielu pracowników nudę ma niemal wpisaną w zakres obowiązków, w znakomitej większości za ten stan odpowiadają niekompetentni przełożeni, którzy niewłaściwie „zadaniują” podległy im personel.

Powody nudy w pracy mogą być przeróżne: zwykłe lenistwo, niedostateczne wykorzystanie umiejętności pracownika lub czasu jego pracy, codzienne powtarzanie tych samych czynności. Tym, co wywołuje nudę, rzadziej bywa rutyna, a częściej brak wyzwań spowodowany nieodpowiednim dopasowaniem obowiązków do zdolności i kwalifikacji pracowników. Aby zawodowe zadania stanowiły wyzwanie dla wykonującego je pracownika, muszą być ambitne i właściwie dobrane. Jeśli tak nie jest, pracownik przestaje angażować się w wykonywaną czynność i pojawia się u niego znużenie. W przypadku, gdy stan ten utrzymuje się przez dłuższy czas, może przerodzić się w tzw. „syndrom przerdzewienia zawodowego”, czyli chroniczny zespół objawów, który rozwija się u pracownika wówczas, gdy nie ma on sposobności wykorzystania w pełni swoich talentów i możliwości. Pojawia się, gdy występuje nadmierna rozbieżność między możliwościami pracownika: tym, co mógłby i potrafiłby zrobić a stawianymi mu wymaganiami.

Naturalnie do umierania z nudów rzadko kto się przyznaje, bo przecież to tak, jakby oznajmić, że wykonuje się zajęcie niepożyteczne lub – co gorsza! – jest się nieudacznikiem. O ile w przypadku pewnych zawodów, takich jak ochroniarze, pracownicy produkcyjni, spędzający cały dzień przy taśmie i wykonujący wciąż takie same czynności, ekspedienci w sklepach z produktami luksusowymi, nuda w pracy może wynikać z jej charakteru, o tyle w przypadku pozostałych bez wątpienia wynika z nieodpowiedniego wykorzystania pracownika.

Nuda w pracy nie jest obojętna dla pracodawcy, gdyż w najlepszym wypadku sprawia, że pracownicy są nieefektywni, natomiast zdarza się, że… No właśnie. Niegospodarne wykorzystywanie czasu pracy naraża pracodawcę nie tylko na szkody m.in. w postaci utraty potencjalnych zysków. Jak pokazuje praktyka, zdarza się, że nuda prowadzi wprost do wypadków przy pracy. W sieci (m.in. www.zw.com.pl) można znaleźć liczne przykłady, które w zupełnie innym świetle stawiają powiedzenie o umieraniu z nudów.

Wśród tych najlepiej obrazujących zgubny wpływ nudy na bezpieczeństwo pracy można wskazać przykład robotników budowlanych, którzy przeważnie są wynagradzani za czas pracy, a nie za jej efekty. Możemy więc zapoznać się z historią robotników, którzy z nudów postanowili zabawić się w wędkarzy, łowiąc ze składowiska… muszlę klozetową. W tym celu przystawili do wysokiego parkanu ogradzającego składowisko drabinę, ale nie przewidzieli, że ona może się złamać, pociągając za sobą pracownika. Pechowy „wędkarz” upadając, rozbił głowę tak nieszczęśliwie, że zmarł na miejscu. Inny przypadek dotyczy robotników, którzy z nudów postanowili uciąć sobie drzemkę. Gdy nadjechała kontrola, jednego z nich, o wyjątkowo twardym śnie, koledzy postanowili obudzić przy użyciu sprężarki. Wskutek rozerwania wnętrzności pracownik zmarł na miejscu. Jeszcze inna historia, której przyczyna związana jest z nudą w pracy, dotyczy pracowników zatrudnionych w warsztacie. Z powodu braku pożyteczniejszych zajęć, jeden z nich rzucał w swojego współpracownika ogryzkami jabłek. Ten drugi – gdy w końcu puściły mu nerwy – zrewanżował się, rzucając dłutem. Co prawda skierowanym rękojeścią, ale i tak udało mu się wybić koledze oko.

Wypadki przy pracy związane z pracowniczą nudą nie są domeną jedynie osób zatrudnionych na stanowiskach robotniczych. Jeszcze częściej dotykają pracowników administracyjno-biurowych. Jeśli nie większość, to przynajmniej część z nich zabija nudę w pracy, przesiadując na portalach społecznościowych, przeglądając strony internetowe, czy plotkując z równie znudzonymi współtowarzyszami niedoli zza innych biurek. Zdarza się jednak, że do głowy przychodzą im inne pomysły. Wywołana nudą apatia powoduje senność, z którą nie każdy wygrywa. W jednej z firm znudzona brakiem służbowych zajęć pracownica ćwiczyła się w sztuce drzemki połączonej z pozorowaniem pracy. W tym drugim celu jednocześnie trzymała w dłoni bojowo sterczący służbowy długopis. Teoretycznie, w razie pojawienia się współpracownika lub przełożonego miało to robić wrażenie intensywnej pracy nad papierami. Jednak ćwiczenia nie uczyniły z niej mistrzyni, bo w końcu długopis wsadziła sobie do oka… W związku z wypadkiem przy pracy, przybyły na miejsce inspektor bhp autorytatywnie stwierdził, że winna jest zła wentylacja w pomieszczeniu służbowym.

To tylko kilka z wielu przykładów na to, jak znudzenie pracownika może negatywnie wpływać na bezpieczeństwo pracy. Warto czasem poddać się refleksji, czy na pewno podległy personel ma co robić i czy to, co robi, jest zgodne z jego kwalifikacjami.

Maciej Ambroziewicz