Spotkanie zorganizowano z okazji rozpoczęcia II kampanii edukacyjnej „Czadowe domy”, która ma uświadamiać, jak dużym zagrożeniem jest silnie trujący tlenek węgla, który jest lżejszy od powietrza, dlatego łatwo się z nim miesza i rozprzestrzenia.
„To zatrważające, wydawało się nam, że nasi rodacy są coraz bardziej świadomi zagrożenia tlenkiem węgla w naszych domach i mieszkaniach, tymczasem nasza wiedza na ten temat wręcz się pogarsza - powiedział rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej, starszy brygadier Paweł Frątczak.
Rzecznik PSP powołał się na przeprowadzone w naszym kraju w lipcu 2015 r. wyniki sondażu Instytutu Badawczego ARC Rynek i Opinie, którymi objęto reprezentatywną grupę 1000 osób w wieku od 18. do 69. roku życia.
Wynika z niego, że aż 28 proc. Polaków uważa, że jest w stanie wyczuć ulatniający się czad, który jest gazem bezwonnym, bezbarwnym i niedrażniącym. W Czechach tak sądzi już tylko 3 proc. ankietowanych, na Słowacji – 6 proc. na Węgrzech – 12 proc., a w Rumunii – 15 proc.
„W naszym kraju jeszcze w 2014 r. o tym, że tlenek węgla można wyczuć powonieniem było mylnie przekonanych 22 proc. badanych” – dodała Natalia Długosz z firmy Honeywell. Tegoroczny sondaż wykazał również, że 51 proc. badanych Polaków nie wiedziało, że urządzenia zasilane paliwem organicznym, takim jak gaz czy węgiel, mogą być źródłem tlenku węgla.
Rzecznik prasowy PSP Frątczak podkreślił, że niska świadomość zagrożenia tlenkiem węgla powoduje, że nadal często dochodzi do groźnych zatruć tym gazem. „Od września 2014 r. do marca 2015 r. Straż Pożarna wyjeżdżała w naszym kraju do 3550 interwencji związanych z czadem. Na skutek tych zatruć trzeba było hospitalizować ponad 2 tys. osób, a 58 osób uległo śmiertelnemu zatruciu” – dodał.
Od 1 września 2015 r. już ponad 200 osób było hospitalizowanych z powodu zatrucia tlenkiem węgla, a 5 osób zmarło. „Powodem tych tragedii nie jest wcale ubóstwo ludzi, brak przeglądów urządzeń czy stara substancja mieszkaniowa. Z naszym doświadczeń wynika, że może to spotkać również ludzi zamożnych, wykształconych, zamieszkujących nowoczesne mieszkania” - powiedział Frątczak.
Rzecznik prasowy PSP opowiadał, że kilka lat temu, w jednym z województw Polski centralnej doszło do zatrucia całej czteroosobowej rodziny, ludzi wykształconych, w dodatku lekarzy. „Mieszkali w budynku jednorodzinnym po remoncie. Zamontowano w nim nowe, bardzo szczelne okna i zamknięcie tych okien spowodowało, że w urządzeniu, które było zasilane gazem, nie następował pełen proces spalania. Niepotrzebnie zginęła cała rodzina. Tej tragedii było uniknąć, podobnie jak wielu innych” – podkreślił.
Frątczak zwracał uwagę, że czad jest jednym z najbardziej silnie trujących gazów. „To cichy zabójca, którego nie widzimy i nie czujemy. Pojawia się wówczas, kiedy nie dochodzi do pełnego procesu spalania, podczas którego z atmosfery pochłaniany jest tlen. Kiedy go jest zbyt mało, może dojść do emisji tlenku węgla nawet przy sprawnie działającym urządzeniu” – wyjaśniał.
Objawami zatrucia tlenkiem węgla mogą być bóle głowy, nudności, zaburzenia widzenia, przyśpieszone bicie serca oraz senność. „Musimy jednak pamiętać o tym, że czad usypia, a na ratunek może być za późno. Z tego powodu dla większego bezpieczeństwo od wielu lat zachęcamy, żeby mieszkanie lub dom wyposażyć w czujkę tlenku węgla” – powiedział Frątczak.
Dodał, że jest to niewielkie urządzenie, które w razie nawet malej emisji tlenku węgla alarmuje sygnałem akustycznym o bardzo wysokiej częstotliwości. „Kiedy taki sygnał się pojawi, powinniśmy jak najszybciej otworzyć okna, zrobić przeciąg, opuścić pomieszczenie. Potem trzeba wezwać fachowca, który pomoże ustalić, co w naszym piecu, kominku czy kuchence działa nieprawidłowo.
Z badań ARC Rynek i Opinia wynika, że 77 proc. Polaków ma w domu urządzenie zasilane gazem ziemnym, drewnem lub węglem, takie jak grzejnik, bojler, piecyk lub kocioł centralnego ogrzewania, ale aż 83 proc. ankietowanych nie zainstalowało jeszcze czujki czadu. „Uważam, że takie detektory dla poprawy bezpieczeństwa powinny być instalowane obowiązkowo” – powiedział rzecznik prasowy PSP, Paweł Frątczak. (PAP)

Więcej na ten temat w Serwisie BHP.