Informacje o śmierci dwóch strażaków potwierdził wieczorem dziennikarzom komendant wojewódzki PSP w Białymstoku Jarosław Wendt. Choć nieoficjalnie informacje pojawiły się już wcześniej, z podaniem ich mediom czekano do czasu powiadomienia rodzin o tragedii.

"Doszło do zdarzenia, w wyniku którego zginęło dwóch naszych kolegów, strażaków na służbie. Na tę chwilę nie znamy przyczyn powstałego wypadku, będziemy prowadzić dochodzenie i wyjaśniać okoliczności tego zdarzenia" - oświadczył krótko komendant Wendt na miejscu akcji.

Pożar miał miejsce w budynku na terenie dawnych zakładów mięsnych PMB. Strażacy określili miejsce zdarzenia jako dwukondygnacyjny budynek, w którym płonęły (powodując bardzo duże zadymienie) składowane tam plastikowe przedmioty.

Informację o pożarze strażacy dostali ok. godz. 18.40. Jak relacjonował dziennikarzom rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Białymstoku Paweł Ostrowski, okazało się, że płonie duży budynek magazynowy, a w nim - tworzywa sztuczne. W trakcie akcji, kiedy było widać, iż strażaków, sprzętu i wody jest za mało do opanowania sytuacji, dysponowane były kolejne jednostki. Ostatecznie w akcji wzięły udział 23 zastępy straży pożarnej - zawodowej i ochotniczej - z Białegostoku i okolic.

"Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, pożar był mocno rozwinięty, weszliśmy do środka i rozpoczęliśmy działania gaśnicze i na parterze, i na piętrze (...). Wszędzie tam składowane były tworzywa sztuczne" - mówił Ostrowski. Przyczyna pożaru na razie nie jest znana, będą ją ustalali biegli.

Wyrazy współczucia złożył rodzinom zmarłych strażaków szef MSWiA Mariusz Błaszczak. "Straciliśmy na służbie w Białymstoku dwóch odważnych Strażaków" - napisał na Twitterze. Wyrazy współczucia ich rodzinom złożył też m.in. prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. (PAP)